MOJE OLECKO jest z lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku.
Wspomnienia i zdjęcia z Olecka, z tych lat są czarno – białe. Jakie były to czasy, jakie było to miasto jacy byli ludzie? To temat dla historyków, ja mam tylko wspomnienia tego czasu. Piękne wspomnienia.
SZKOŁA Podstawówka i Liceum Ogólnokształcące w Olecku na Słowiańskiej 2.
Władysław Żurowski – człowiek orkiestra, harcerz, nauczyciel WF, śpiewu, tańca i francuskiego. Co roku organizował biwaki, obozy harcerskie, wyprawy na rowerach, spływy kajakowe; szkolne lodowisko – całą zimę pieścił, budował śnieżne chaty.
Przemycał do naszych głów ducha przedwojennego harcerstwa. Naszą drużynę harcerską nazywał „Czarna 13 -ka”, bo do takiej On w Wilnie należał i nas tamtych tradycji uczył.
W Jego chórze śpiewaliśmy pieśni jakie było wówczas trzeba śpiewać na akademiach, apelach itd. ale jeszcze więcej piosenek ludowych, harcerskich, francuskich.
Z p. Żurowskim płynęliśmy w lipcu 1958 roku kajakami do Warszawy, na mecz LA, Polska – USA na stadionie 10- lecia. To była wielka przygoda i sport przez duże S; stare ciężkie kajaki, wiadro ze smołą do lepienia dziur w kajakach, wielka patelnia, jeden kociołek do zupy i do herbaty; bez namiotów, śpiworów itd. A w Warszawie na stadionie wielkie sławy lekkoatletyczne tamtych lat : Sidło, Krzyszkowiak, Foik…
W naszej szkole był też zespół muzyczny (p. Wąsowski) i trochę teatru – m. inn. szykowaliśmy na próbach Balladynę , ale nie wiadomo dlaczego, sztuka nie weszła na szkolny afisz! Teatr szkolny prowadziła ówczesna polonistka, p. Zarębina. Do dziś pamiętam kwestię Grabca którego miałem tam grać.
W czasach szkolnych ważne były książki z Miejskiej Biblioteki – jedyne okno na świat w tych czasach i przede wszystkim były nasze piękne dziewczyny.
Obok dwie Maryje, moje szkolne sympatie.
A oto pierwsze damy z naszej klasy:
Po kolei od lewej – Bogusia -Busia w której kochało się wielu chłopaków ze szkoły. Teresa moja piękna sąsiadka z sąsiedniej ulicy. Ala złamała serca kilku kolegom, wróciła do Olecka jako nauczycielka. Anka dowodziła naszej paczce, wróciła do Poznania.
Wśród kolegów dowodzili – Mirek Gościk i Wiesiek Styczyński których już nie ma w śród nas .
Gdy byliśmy w 9 klasie nie bardzo nam w głowach była nauka. Nasi nauczyciele zostawili wówczas na drugi rok bodaj 17 uczniów i uczennic z naszych klas, tworząc z nas następnie klasę recydywistów. Wszyscy zdali maturę i wszyscy ukończyli studia, wyszli na ludzi.
Z pośród nauczycieli wielki, może największy wpływ na nas miał Pan Marian Plichtowicz nasz wychowawca i nauczyciel historii. Nauczył czytać między wierszami prawdziwą historię Polski i Świata, a to były lata pięćdziesiąte. Każdy nasz nauczyciel oprócz oficjalnego programu coś dokładał, by prawda była po naszej stronie
Nie sposób wszystkich wspomnieć ale jeszcze troje nauczycieli:
Pan Wąsowski, nauczyciel rosyjskiego. Niby z powodu samego przedmiotu powinien źle się kojarzyć, ale On tylko uczył języka rosyjskiego , co nie miało nic wspólnego z czerwonymi. Do dziś pamiętam wiele wierszy, fragmenty poematów, Puszkina Lermontowa, Kryłowa, a nie pamiętam by nas uczył coś z rewolucji. Nie jestem pewien czy tak to miało być w szkolnym programie, w czasach hard-komuny . Potem nie raz o Nim moja Mama wspominała , zawsze dobrze.
Aleksander Niesterczuk, nasz dyrektor przez długie szkolne lata. Godził ogień z wodą, przywoływał nas do porządku nie czyniąc krzywdy, dając szanse na poprawę, do skutku.
Pani Maria Nożewska nauczycielka matematyki, była wymagającą nauczycielką. Umiała nauczyć co trzeba z matematyki ale też potrafiła ostudzić nasze emocje, dobrze wpływać na nas którym nie w głowie była nauka i powaga. Czasami, gdy miała nas dosyć, robiła na matematyce spacer po parku gdzie zbieraliśmy śmiecie – takie ówczesne Sprzątanie Świata.
Edukację w Olecku zakończyliśmy w czerwcu 1960 r Na zdjęciach obie części – żeńska i męska naszej klasy po maturze.
Czy nie piękne nasze dziewczyny? Wszystkie uśmiechnięte! Nie umniejszały ich urody białe bluzeczki ! A chłopakom też nic nie brakowało
Gdybym przezornie nie napisał na odwrocie nazwisk, dzisiaj wielu osób bym nie pamiętał. Kilkoro osób po maturze nigdy nie spotkałem. Kilkoro pozostało w Olecku i okolicy ,większość jednak rozsypał los po kraju i świecie. Z tego co wiem to troje jest w USA i z tymi mam częsty kontakt przez internet.
Znając tylko część losów koleżanek i kolegów z naszej klasy, wiem że są, byli, wśród nas: dwaj marynarze-kapitanowie ŻW, pilot wojskowy, dwaj lekarze, troje prawników, farmaceutka, inż. mechanik, inż. rolnik, inż. leśnik, sześcioro nauczycieli – absolwentów uniwersytetów, architekt, artystka grafik, dwie dyplomowane pielęgniarki. Z 38 osób maturzystów z naszej klasy, nie mamy kontaktu z 11 osobami, nie znamy Ich losów. 5 osób już odeszło .
Nasi rodzice. Nasze rodziny trafiły z nami do Olecka i okolic w pierwszych latach po wojnie. Nie wszystkie znałem , tych którzy mieszkali poza Oleckiem – praktycznie wcale. Ale z Olecczan mogę z cała pewnością wymienić że byli to urzędnicy biurowi- może w większości, ale też rzemieślnicy – czapnik, młynarz, kominiarz; kierownik PGR-u, dyrektor PBRol. Pracowali ojcowie, mamy prowadziły domy.
Nasi rodzice mieli do nas wielkie zaufanie. Wyprawa kajakami z Olecka do Warszawy bez sprzętu biwakowego i pewnego zaopatrzenia, dzisiaj jest niemożliwa. Najbardziej dziwię się swoim i rodzicom Gienka Sikorskiego, którzy pozwolili nam na autostopową podróż po Polsce w 1959 roku. Jechaliśmy z Olecka trasą Warszawa, Kraków Oświęcim, Katowice, a potem już sam jechałem – Wrocław Poznań Bydgoszcz Gdańsk Malbork Olsztyn; to były miejsca, które po raz pierwszy widziałem i zwiedzałem. Inny był Świat; we Wrocławiu ciągle jeszcze było wiele budynków wyburzonych, tu i ówdzie jeszcze gruzy zakryte tylko płotem z desek .
Na zdjęciu nasi rodzice -organizatorzy co rocznego balu karnawałowego w szkole ( dla dorosłych). Dochód z imprezy zasilał fundusz Komitetu Rodzicielskiego
Zanim szkoła, matura, to najpierw było przedszkole. Jedno z najstarszych zdjęć zdjęcie – rok 1948, przedszkole na ul Gołdapskiej, w budynku w którym potem był komitet partii, potem ZHP , a teraz?.
Dzień Matki. Większość z tych dzieciaków potem kończyła nasze Liceum, ale też i rozpoznać mogę zaledwie kilkoro z nich. Na odwrocie zdjęcia jest owalna pieczątka: Eligiusz Kowalkczuk – Nowakowski „foto” Olecko Poznańska 9.
Kilka zdjęć szkolnych z albumu Elżbiety – mojej siostry. Matura 1956 rok.
Ta klasa była nieliczna. Na zdjęciu tyle samo nauczycieli co absolwentów. Są tutaj prawie wszyscy nasi nauczyciele.
Po prawej stoi p. Henryk Wąsowski – rusycysta, niewiele starszy od absolwentów, siedzą od prawej panie i panowie: Marian Plichtowicz – historyk, Marian Siennicki – nauczyciel Przysposobienia Wojskowego, Adam Krzykwa – fizyka, Halina Domańska – geografia, Marian Niesterczuk chemia i dyrektor, Poniatowska…… Zygmunt Werla – biologia.
Od lewej stoją panie Zarębina – polonistka, i pani Drylowa, nauczycielka jeszcze z podstawówki. Brakuje z pośród nauczycieli pani Nożewskiej i pana Żurowskiegio.
1 maja 1952 Szkoły i zakłady pracy zbierały się na błotnistym placu w północno wschodnim rogu Placu Wolności, ( teraz leży tam polbruk), tam było jakieś przemówienie i potem pochód naokoło placu w kierunku odwrotnym do wskazówek zegara.
Defiladę odbierali miejscowi ważniacy na trybunie gdzieś niedaleko ul Grunwaldzkiej. Pochód jak widać na zdjęciu w zniszczonym , jeszcze nie do końca odgruzowanym miasteczku, pod nogami „kocie łby”. Ale widać po dziewczynach że miały po 18 lat! Pochody w tych latach to było ciekawe wydarzenie. Chodziliśmy na nie z obowiązku szkolnego i „dla zgrywy”, zawsze coś się działo. Na przyczepach za ciągnikami w pochodzie „budowano” domy, karmiono grube świnie. Pokazywano takie różne, naiwne scenki ze szczęśliwego socjalistycznego życia…
Poniżej zdjęcie z maja 1952 r- wyjazd szkolny do Białegostoku celem zwiedzenia wystawy.
Na zdjęciu są nauczyciele – panowie – Żurowski i Wąsowski, oraz uczniowie.
Zdjęcie z wycieczki której trasę odbywały obowiązkowo wszystkie szkoły w Polsce, w tamtych latach. Taka żelazna trasa to był Kraków Wieliczka, Poronin, (kto dzisiaj wie dlaczego Poronin), Zakopane, może jeszcze Oświecim.
Szkoły jechały specjalnym pociągiem i zwiedzały. Na tej wycieczce, na tym zdjęciu jest kilka klas liceum w Olecku, poznaje na zdjęciu kolegów z młodszej klasy , komplet naszej 9 klasy ( pierwszy raz przerabianej) i starsze klasy w tym klasa mojej siostry, najwyraźniej wycieczka była w czasie matury. Z pośród nauczycieli rozpoznaję P. Żurowskiego i P. Teresę Klekotko,- też od WF i panią Rymszową – mamę Krystyny .
Przenosiny naszej szkoły – Liceum Ogólnokształcące nr 17 ze Słowiańskiej na Kolejową odbywały się w czasie przerwy świątecznej w grudniu 1959 roku. Nasza maturalna klasa rozpoczęła ostatni rok w starej szkole, mając swoją salę w auli szkolnej na najwyższym piętrze budynku. W starej szkole , w jednym budynku, była szkoła podstawowa i liceum, było za ciasno. Ostatniego dnia przed zimowymi feriami, po kilku lekcjach wszyscy – dwójkami zabraliśmy swoje stoliki szkolne i przez cmentarz ewangelicki przenieśli je na Kolejową . Potem wróciliśmy po krzesła , jakieś drobne pomoce szkolne.
Po Nowym Roku (1960) w nowym budynku zaczęła się dalsza historia Liceum w Olecku, już bez Szkoły Podstawowej, na początku nadal bez patrona. Nasze Liceum otrzymało wówczas numer i nazywało się LO 17. Taki numer nosiliśmy na czerwonej tarczy na rękawie. Tam, w budynku na Kolejowej, odbyła się nasza stodniówka, matura i bal maturalny. Kilka miesięcy szkoły w nowych warunkach nie przykryło jednak naszej sentymentalnej pamięci. Budynek przy Słowiańskiej pozostał jako nasza Stara Buda. A ten nowy budynek Szkoły im Kochanowskiego , przy szosie na Wieliczki to już dla nas obcy , nieznany
Mała galeria starych fotografii ze szkolnych lat.
Styczeń 1960 rok, koledzy z klasy, niebawem Nasze szkolne Filipinki -przed występami.
matura. Romek nawet niesie książkę, tak się przejął.
Waldek i Rysiek dłubią przy szkolnym Od lewej : Ala, Tereska, Mirek Anka i Andrzej –
Studebakerze z demobilu. Szkoda, że się paczka z naszej klasy.
nie uchował. To był szyk !
Jeszcze stodniówka, przy stole Pani Nareszcie koniec. Dyrektor Niesterczuk może
Maria Nożewska, Pan Plichtowicz sobie z ulgą westchnął : kolejna grupa odchowana
i uczniowie. W głębi ksiądz prefekt B. Klich Niech idą w Świat! Bonne chance!