Elektrownie wiatrowe? Nie wszędzie i nie za każdą cenę. Pokłosie raportu NIK

Najwyższa Izba Kontroli wzięła pod lupę elektrownie wiatrowe. Słusznie, bowiem wokół elektrowni w ostatnich latach powstało sporo niejasności. Z jednej strony wiadomo, że mogą one okazać się niezbędną alternatywą, szczególnie tam gdzie istnieje problem z tzw “bezpieczną energią”. Elektrownie wiatrowe miały także, przynajmniej częściowo rozwiązać problem wykluczenia energetycznego naszego regionu. Tym bardziej, że nasze tereny ze względu na mocne wiatry określane są jako “wybitnie korzystne” dla wdrożenie tego typu rozwiązań. Z drugiej strony od kilku lat coraz mocniej słychać protesty różnych środowisk przeciw bezmyślnemu stawianiu masztów. Z dużą ostrożnością można powiedzieć, że raport NIK przyznaje racje wszystkim tym, którzy sceptycznie odnoszą się do nowego energetycznego trendu.

 

Kontrolerzy z NIK pod lupę wzięli elektrownie zbudowane w latach 2009-2013, w wybranych gminach i powiatach. W naszym regionie kontrola objęła Gminę Suwałki i Przerośl oraz Starostwo Suwałki. Końcowy raport, który cytowały niemal wszystkie media, okazał się krytyczny wobec działań wielu samorządów, a także wobec praktyk związanych z lokalizacją masztów.

Warto więc przytoczyć końcowe wnioski kontrolerów NIK. Oto najważniejsze z nich (cytaty pochodzą ze strony Najwyższej Izby Kontroli):

 

  • Żadna (wszystkie podkreślenia pochodzą od redakcji) ze skontrolowanych gmin, nawet w sytuacji licznych protestów dotyczących lokalizacji farm wiatrowych, nie zdecydowała się na zorganizowanie referendum w tej sprawie, mimo że taką formę rozstrzygnięcia dopuszczały przepisy ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym. Decyzje w imieniu społeczności lokalnych w tym zakresie, podejmowane były wyłącznie na sesjach rad gmin przez radnych. Skontrolowane gminy umożliwiły wprawdzie mieszkańcom wyrażenie opinii i stanowisk na każdym etapie procedowania zagadnień związanych z lokalizacją elektrowni wiatrowych, niemniej argumenty i obawy przeciwników ich budowy z reguły nie były podzielane i uwzględniane w trakcie podejmowania decyzji.

  • W części gmin (ok. 30%) elektrownie wiatrowe lokalizowane były na gruntach należących do osób pełniących funkcję organów gminy bądź zatrudnionych w gminnych jednostkach organizacyjnych m.in. do radnych, burmistrzów, wójtów, czy też pracowników urzędów gmin, tj. osób, które jednocześnie w imieniu gminy uczestniczyły w podejmowaniu bądź podejmowały decyzje, co do miejsca inwestycji. Sytuacje takie noszące znamiona konfliktu interesów – w ocenie NIK – stwarzały zagrożenie wystąpienia zjawisk o charakterze korupcyjnym, a także noszącym znamiona niedopuszczalnego lobbingu.

  • W zdecydowanej większości skontrolowanych gmin (ok. 80%), zgoda organów gmin na lokalizację elektrowni wiatrowych była uzależniona od sfinansowania przez inwestorów dokumentacji planistycznej lub przekazania na rzecz gminy darowizny. Przepisy prawa stanowią, że tego rodzaju wydatek powinien być pokryty z budżetu gminy. Finansowanie w ten sposób zadań własnych gminy mogło być źródłem wystąpienia konfliktu interesów między preferencjami inwestorów a obiektywnymi – z punktu widzenia gminy i lokalnych społeczności – rozwiązaniami planistycznymi. Tak ukształtowane relacje na styku interesu publicznego i prywatnego stanowiły zdaniem NIK mechanizm korupcjogenny.
  • Przepisy prawa w Polsce nie określały w jednostkach długości bezpiecznego usytuowania elektrowni wiatrowych w środowisku naturalnym. Rozwiązania przyjęte w tym zakresie w innych państwach Unii Europejskiej były zróżnicowane. Usytuowanie turbin wiatrowych w stosunku do siedzib ludzkich określano najczęściej odległością wyrażoną w metrach, a niekiedy również poziomem dopuszczalnego hałasu. W Polsce odległość elektrowni wiatrowej od zabudowań, w szczególności tych zamieszkałych przez ludzi, warunkowana jest przede wszystkim dopuszczalnym poziomem hałasu, emitowanym przez elektrownie wiatrowe. Jednak przepisy regulujące metodologię pomiaru emisji hałasu nie gwarantowały miarodajnej oceny uciążliwości tego typu urządzeń. Wykonywanie pomiarów mogło odbywać się bowiem – zgodnie z obowiązującymi wymogami – tylko w warunkach niskiej wietrzności (
  • Służby dozoru technicznego nie interesowały się bezpieczeństwem funkcjonowania urządzeń technicznych elektrowni wiatrowych. Powiatowi inspektorzy nadzoru budowlanego kontrolowali jedynie zagadnienia związane z konstrukcją budowlaną farm (fundament, maszt, infrastruktura towarzysząca). Obowiązujące przepisy o dozorze technicznym nie definiowały bowiem, jakie elementy mechaniczne (generatory, rotory z gondolą, wirniki, skrzynie biegów, transformatory czy łopaty śmigła) miałyby podlegać kontroli właściwych służb. W konsekwencji kwestia zapewnienia bezpiecznego użytkowania zasadniczej, technicznej części elektrowni wiatrowych pozostawała i pozostaje poza zainteresowaniem jakichkolwiek organów inspekcyjnych państwa.

  • Brak jednoznaczności przepisów, jednolitości orzecznictwa oraz doktryny, powodował rozbieżności w interpretacji i stosowaniu przepisów prawnych dotyczących lokalizacji elektrowni wiatrowych na obszarach i gruntach podlegających ochronie, co  konsekwencji prowadziło np. do lokalizacji elektrowni wiatrowych na obszarach o istotnych walorach krajobrazowych i przyrodniczych. Przepisy zezwalały inwestorom na lokalizowanie elektrowni wiatrowych w takich miejscach (np. na obszarze chronionego krajobrazu), pomimo że wzbudzało to wiele kontrowersji i protestów. W efekcie turbiny wiatrowe na wiele lat staną się elementem krajobrazu m.in. pojezierza suwalskiego (w tym Doliny Rospudy) czy też Goplańsko-Kujawskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu (Babiak).

 

Wskazanych przez NIK uchybień jest znacznie więcej. Warto także przywołać kilka wybranych cytatów dotyczących bezpośrednio Suwalszczyzny.

 

W gminie Przerośl (woj. podlaskie), do Urzędu wpłynęły uwagi i skargi dotyczące m.in [1] niezgodności z polityką przestrzenną gminy, zakładającą ochronę przyrody i krajobrazu (w tym kulturowego), jako głównych zasobów oraz ugruntowanie znaczenia turystycznego jezior i szlaku kajakowego rzeki Bludzi, Suwalskiego Parku Krajobrazowego i obszaru chronionego krajobrazu (gdyż elektrownie wpłyną negatywnie na krajobraz i utrudnią rozwój turystyki), [2] nieuzasadnionego ograniczenia zasięgu negatywnego oddziaływania elektrowni do 400 – 500 m oraz nieuwzględnienia kwestii hałasu, efektu migotania cienia i infradźwięków, a także obniżenia wartości nieruchomości, [3] nieuwzględnienia osuwania się mas ziemnych w dolinie rzeki Błędzianki ani infrastruktury linii przesyłowych energii elektrycznej, [4] przystąpienia do zmiany Studium i wyłożenia Studium do publicznego wglądu bez poinformowania sołtysa wsi Nowa Przerośl (oba zdarzenia ogłoszono w siedzibie Urzędu oraz na jego stronie BIP i w prasie lokalnej), oraz [5] nieudzielenie przez sekretarza gminy odpowiedzi na pytania na dyskusji publicznej (wyjaśnił on, że odpowiedzi na pytania udzielał kompetentny w kwestiach merytorycznych mpzp architekt oraz zajmujący się sprawą pracownik merytoryczny Urzędu). Ponadto, wniesiono do projektu zmiany Studium z 2013 r. m.in. postulaty ujęcia w studium zabudowy mieszkaniowej, wypoczynkowej lub zagrodowej na konkretnych działkach (19 wniosków), zachowania odległości 2 km od zabudowań (4 wnioski) oraz ponownie skargi na pogorszenie komfortu życia i zmniejszenie wartości działek. Uwagi do obu zmian Studium zostały w całości odrzucone przez Radę Gmin

 

W gminie Suwałki (woj. podlaskie), prognozy oddziaływania na środowisko sporządzone do opracowywanych przez gminę (we własnym zakresie) mpzp zostały zlecone i opłacone przez inwestorów zainteresowanych budową elektrowni wiatrowych. Naruszono w ten sposób postanowienia art. 41 ust. 1 w zw. z art. 40 ust. 1 ustawy z dnia 27 kwietnia 2007 r. – Prawo ochrony środowiska, obligujące do sporządzenia takich prognoz przez organ opracowujący mpzp. W konsekwencji część elektrowni wiatrowych została zlokalizowana na terenach dogodnych dla inwestora, lecz mieszczących się w Obszarze Chronionego Krajobrazu “Pojezierza Północnej Suwalszczyzny”


W powiecie suwalskim WIOŚ nie badał poziomu infradźwięków, pola magnetycznego, migotania cienia (efektu stroboskopowego) ani oddziaływania na roślinność i świat zwierzęcy w związku z funkcjonowaniem elektrowni wiatrowych. Badania infradźwięków i efekt u cienia nie były prowadzone ze względu na brak metodyki badań i nieokreślenie przez prawo dopuszczalnych norm.


Na terenie powiatu suwalskiego (woj. podlaskie), stwierdzono przekroczenie dopuszczalnego poziomu hałasu w dwóch punktach pomiarowych zlokalizowanych w miejscowości Żywa Woda, gmina Jeleniewo, położonych w odległości 400 m od najbliższej turbiny wiatrowej. Poziom hałasu w porze nocnej w dniach 7 i 19 marca 2013 r. wyniósł odpowiednio 47,1 dB i 46,0 dB, wobec dopuszczalnych 45,0 dB.


Na szczęście NIK nie tylko wskazuje uchybienia, ale także zaleca luki w polskim prawie i nakazuje je poprawić tak aby nie dochodziło więcej do opisanych nadużyć. To oczywiście już rola rządu i parlamentu. Pytanie tylko jak długo potrwa proces legislacyjny. NIK bowiem wykonał swoje, reszta należy do rządu, a ten może pracować bardzo długo. W końcu niezbędne będą liczne ekspertyzy, opinie biegłych, a także  konsultacje społeczne. W tym czasie maszty będą rosnąć i rosnąć. Co prawda po publikacji raportu pojawiły się już pierwsze sygnały, że zostaną przeprowadzone szczegółowe kontrole istniejących już masztów i jeśli okaże się, że nie spełniają one norm zapadnie decyzja o ich demontażu. Ale w Polsce jeśli już rozbiera się jakieś budynki to raczej te, które za chwilę mogą stać się zabytkami, a nie współczesne budowle. Trudno więc uwierzyć, że kontrolerzy podejmą podobne decyzje w przypadku drogich masztów.

 

Kontrola NIK ujawniła także coś, o czym media nie piszą. Kompletny brak współdziałania samorządów lokalnych z mieszkańcami. Maszty są stawiane, bo taka jest wyższa potrzeba, którą pojmują TYLKO radni i władze gmin i powiatów. W opinii władz mieszkańcy nie rozumieją jak ważna jest energetyka wiatrowa dla ich regionu. Dlatego wszędzie władze lokalne ignorują głosy mieszkańców ich protesty i zapytania. Gorzej, że tego typu zachowanie władzy dotyczy nie tylko elektrowni wiatrowych.

Brawo dla Najwyższej Izby Kontroli za publikację raportu. Szkoda, że kontrolerzy nie dotarli do naszpikowanych masztami okolic Gołdapi. Szkoda także, że po jednodniowym zainteresowaniu mediów sprawa zapewne za jakiś czas ucichnie. Maszty będę powstawać nadal tak jak powstawały. Bez konsultacji, reakcji na protesty, z pominięciem opinii społeczności lokalnych. Co prawda w Sejmie czeka projekt dotyczący elektrowni wiatrowych, ale ponieważ został on złożony przez opozycyjny PiS i jest dość restrykcyjny, to trudno uwierzyć by obecna koalicja chciała się nim w ogóle zająć. Tak dla zasady.

 

Elektrownie wiatrowe są potrzebne. Ale nie wszędzie i nie za każdą cenę. Warto o tym pamiętać, gdy w Waszej okolicy powstanie kolejny maszt. 

 

Komentarze
Więcej w ekologia, elektrownie wiatrowe, NIK
Elektrownie wiatrowe jak globalne ocieplenie. Zgodziłbyś się na wiatrak obok swojego domu?

Jesteśmy głęboką energetyczną prowincją i dostawy energii  do naszego regionu wiszą (dosłownie) na cienkim włosku. Od lat władze gminne, powiatowe, wojewódzkie...

Zamknij