Krótkie historie. Kargule i Pawlaki

Kargule i Pawlaki


Jak to było w Olecku po 1945 roku? W “Almanachu Sejneńskim” (nr 6) odnaleźć można wspomnienia Jerzego Nazaruka, mieszkańca Olecka w latach pięćdziesiątych zatytułowane: “Dacznik. Opowieść o dziadku Kasajnie, ojcu Mikołaju, ich wędrówkach przez życie i co tam widzieli, i co przeżyli…”. Oto krótki ich zapis dotyczący ówczesnego Olecka.


“Mikołaj […] otrzymał posadę w Olecku i tuż przed Wielkanocą tegoż roku [1949] zawitali na swoje nowe miejsce zamieszkania. Otrzymali przydział do jednorodzinnego domu w robotniczej dzielnicy “Zedlungi”, dzisiaj na ulicy Mickiewicza. Domek, choć nie duży, uznali za wspaniały w porównaniu z tym, co dotychczas posiadali. Miał wodę i kanalizację oraz piękny i żyzny ogród. Tam przeżyli pierwszą Wielkanoc w nowym mieście, niezbyt przyjemną, jak Mama potem opowiadała. Odczuwało się wokoło taką obcość, jakiej dotychczas nie doznała. Na jednym, do tego cudzym i nieznanym miejscu, spotkali się wszyscy, których z różnych stron przywiał wiatr dziejów. Nikt tu nie był u siebie. Na przykład ci, którzy zamieszkali tuż za płotem, repatrianci Sucheccy z Wileńszczyzny, chociaż dostali na piśmie, że władza w zamian za utracone mienie daje im nowe miejsce, wciąż wyglądali możliwości powrotu na swoje, nad Wilejką. “Tutaj to my na razie” – mówili. Na swoim również nie czuli się ci, którzy zostali, jak mieszkający po przeciwnej stronie ulicy Dorsowie. Nagle nastąpiło piękne wymieszanie narodowościowe. Zarówno władza, jak i nowi osadnicy nie rozróżniali miejscowych, autochtonów, którzy faktycznie nie uważali się za Niemców ani Polaków – byli po prostu Mazurami. Większość przybyłych traktowała ich jak Niemców, co prowadziło do wielu konfliktów.


To właśnie z powodu tej obcości i tymczasowości pierwsza Wielkanoc nie zapowiadała się dobrze. Sami siedzieli w nowym miejscu, bez znajomych i rodziny. Jako pierwszy gość podczas śniadania pojawił się mleczarz, który jak co dzień (święto nie święto, Ordnung muss sein) przyniósł mleko. Przyszedł, więc zgodnie z tradycją ze Wschodu, został zaproszony do stołu. Dzięki temu Kola mógł spełnić swój wigilijny toast, bo “przecież sam wódki pić nie będzie, nawet w tak nietypowych okolicznościach.” I chociaż gość tej wschodniej gościnności nie mógł zrozumieć i gadka się zupełnie nie kleiła, wizyta bardzo wszystkich ucieszyła. Zaczęła się więc prawdziwa Wielkanoc. Tuż po święconym przyszli Sucheccy. Oni wcześniej zjedli swoje wielkanocne śniadanie, zaraz po powrocie z rezurekcji. Szybko, na wyścigi, bo kto pierwszy z kościoła trafił do domu, miał doznać największych łask. Potem zgodnie ze swoją tradycją, odwiedzili najbliższych sąsiadów. Przynieśli wołoczebne, piękne malowane w cebulniku jajka, pan Suchecki prawdziwą, zaprawianą miodem i trojanką flaszeczkę jeszcze spod Wilna wódeczki, a pani Suchecka – pachnące, żółciutkie i cieniutkie, pełne orzechów i pysznych śliwkowych powideł wileńskie mazurki. Od tego czasu mazurki na stałe zagościły w naszym domu  jako jedna z wielu specjalności jadłospisu Mamy.


Później przyszedł (z powrotem) mleczarz z mleczarzową. Idąc, spotkali Willich i powiedzieli im, że wybierają się do tych Ruskich, co mieszkają na miejscu dawnych sąsiadów. Pani Kozłowska, sąsiadka z naprzeciwka, która samotnie wychowywała swoje dziewczynki, bo mąż ich opuścił, też zabrała coś do jedzenia i przyszła. I tak odbyła się pierwsza, ale piękna i ważna Wielkanoc w nowym miejscu, wśród ludzi jeszcze kilka dni temu obcych, a dzisiaj już bliskich sąsiadów.”


Życie na wielokulturowych Zedlungach płynęło doskonale. Ludzie zaprzyjaźniali się z sąsiadami, cieszyli się z domów wyposażonych w telefon i gaz, wodę i kanalizację oraz z pięknych, żyznych ogródków przydomowych. Wyprowadzali się i wprowadzali, gdyż niektórych losy nie połączyły na stałe z Oleckiem, ale zachowali o tym mieście ciepłe wspomnienia. Tu zetknęli się z obcą kulturą, tu też nauczyli się, że można razem pięknie żyć. Czasem ciężko, ale też często niczym u Karguli i Pawlaków wyburzano płoty, aby mieć jeszcze bliżej do siebie.


E.K.
Komentarze
Więcej w Historia, Krótkie historie, kultura, Olecko
Dobra wiadomość – mniejsze opłaty za śmieci. Już od 1 marca 2016 r.

  Wieści z Ratusza:   Oleccy radni podjęli uchwałę, na mocy której od 1 marca 2016 roku będziemy płacić mniej...

Zamknij