Krótkie historie. Mecz w czerwcu 1944 roku

Mecz w czerwcu 1944 roku

 

Przed wojną  Maurice Laouënan był zatrudniony na stanowisku attaché w Ambasadzie Francji w Wiedniu. Gdy wybuchła wojna wrócił do rodzinnego Lorient w Bretanii, gdzie został wcielony do 62 pułku piechoty. Walczył na granicy z Luxemburgiem, następnie w Belgii dostał się do niewoli. Z Belgii został wywieziony pociągiem przez Akwizgran, Kolonię, Essen, Dortmund, Magdeburg, Berlin, aż do Hohenstein (nieopodal Olsztynka), do Stalagu IB. Po kwestiach organizacyjnych, w lipcu 1940 roku, ponownie zapakowano go do towarowego wagonu i jego ostatnim przystankiem był Treuburg.

 

W Treuburgu Maurice Laouënan spędził jako jeniec wojenny cztery lata. Jako że dobrze mówił po niemiecku stał się pośrednikiem w relacjach międzyludzkich. Sprawdził się już na samym początku, kiedy na dworcu francuscy jeńcy wojenni byli przydzielani do konkretnych gospodarstw, jak i podczas kwaterunku w opuszczonych koszarach na obrzeżach miasta tych, którzy nie wydali się wystarczająco silni dla pruskich gospodarzy. Maurice Laouënan był oficjalnie sekretarzem-tłumaczem w Treuburgu (pod rozkazami kaprala Eichoffa i kapitana Hauptmana Moluha) i do jego obowiązków należało także przygotowanie dossier dla wszystkich 1900 jeńców rozmieszczonych w promieniu 30 kilometrów [oficjalne źródła mówią o liczbie 1171, komando 2/215]. Mieszkał przy izbie chorych zorganizowanej dla jeńców wojennych, w budynku, który pierwotnie służył do organizacji wesel i bankietów: duża sala (oraz podwórze) została zaadoptowana do nowych potrzeb, z łóżkami piętrowymi i z piecykiem pośrodku. Trzech jeńców zmarło na tej sali już podczas pierwszego miesiąca. W 1941 roku do Treuburga przybyło również wielu rosyjskich jeńców wojennych. Zakwaterowano ich pod namiotami i tak spędzili zimę 1941-42, pracowali również na gospodarstwach, w zakładach i żwirowniach. Maurice Laouënan przez cztery lata, poza wyznaczonymi obowiązkami, obwieszczał innym jeńcom wojennym złe nowiny: śmierć bliskich, interweniował w krytycznych sytuacjach (np.: okaleczenia, samobójstwa, zastrzelenie uciekiniera w Sulejkach). W 1944 roku przybyli do podobozu w Treuburgu również włoscy jeńcy wojenni.

 

Jedynym przyjemnym wydarzeniem jakie pamięta było wydarzenie towarzyskie z czerwca 1944 roku. Na miejskim boisku w Treuburgu francuscy jeńcy wojenni rozegrali wtedy mecz piłki nożnej. Przeciwnikami byli żołnierze z Flak-Korps, którzy właśnie powrócili z walk we Francji. Pomimo, iż nie było w tym nic złego, dnia następnego Maurice Laouënan został pociągnięty do odpowiedzialności, gdyż takie rozrywki były dla jeńców zabronione, a na wieść o tym niemieccy żołnierze ponoć krzyczeli zdenerwowani: « scheiße ! », zaś chwilę później wszyscy dowiedzieli się o lądowaniu w Normandii. Docierały także pierwsze sygnały o Armii Czerwonej wdzierającej się na terytorium Prus Wschodnich. Atmosfera była napięta, niektórzy jeńcy francuscy w oddalonych i odizolowanych gospodarstwach zostali zabici, pojawili się dezerterzy: na tyłach izby chorych, w ciężarówce wypełnionej pustymi skrzynkami i ubiorami dla jeńców został zastrzelony młody żołnierz z Alzacji siłą wcielony do wojska. Front był już coraz bliżej i rozpoczął się exodus ludności cywilnej. Dopiero 14 stycznia 1945 roku Maurice Laouënan otrzymał oficjalnie przepustkę i mógł udać się w kierunku Sensburga (Mrągowa), do znajdującego się tam kolejnego podobozu. W ogólnym chaosie zdany był już tylko na siebie. Podczas exodusu Maurice Laouënan stał się świadkiem niewyobrażalnych cierpień, gwałtów i rabunków. Uciekając błąkał się po całych Prusach Wschodnich samemu również doświadczając okropności, aż zastał go koniec wojny w obozie 20 km od Torunia, gdzie dostał z tej okazji od żołnierzy Armii Czerwonej setkę spirytusu 90 procentowego i posiłek. Parę dni później został przez tych samych żołnierzy zapakowany do towarowego wagonu i pokonał trasę Warszawa – Smoleńsk – Mińsk – Moskwa i dalej do Kalinina (dziś Twer), skąd powrócił w sierpniu 1945 roku pokonując tę samą trasę, a później/dalej do Berlina. Pamiętał, że na jednym z dworców w Polsce mijał się z wagonami zapełnionymi nowymi osadnikami, którzy jechali na byłe tereny Prus Wschodnich. Z Berlina pociągiem przemieścił się do Magdeburga, później dotarł do Hanoweru i dnia następnego do Holandii. Przez Liège dotarł do Brukseli. Z Brukseli zaś do Paryża, gdzie spędził trzy dni w koszarach ponownie załatwiając sprawy organizacyjne. Wreszcie, na dworcu Montparnasse, wraz z trzema innymi kolegami, wsiadł do pociągu, który go zawiózł do rodzinnego domu w Bretanii. Pod koniec 1945 roku ponownie podjął pracę w Ambasadzie Francji, tym razem w Holandii.

 

W 1968 roku, dwadzieścia trzy lata później, Maurice Laouënan (wraz z innymi kolegami z obozu jenieckiego) odbył pełną wzruszeń podróż do Treuburga, który po wojnie stał się Oleckiem. Co wtedy myślał spacerując ulicami naszego miasta? Jak przebiegał ten pobyt? Z pewnością obecność tej grupy cudzoziemców w małym mieście była wówczas zauważona. Czy ktoś ich pamięta?

 

E.K.

Komentarze
Więcej w Historia, II wojna światowa, Krótkie historie, kultura, Maurice Laouënan, Olecko, sport, Treuburg
Koncert muzyki cygańskiej, bałkańskiej i karpackiej w SOK

Informacja prasowa, Suwalski Ośrodek Kultury zaprasza: Charyzmatyczna wokalistka i skrzypaczka Maria Natanson, której historia to gotowy scenariusz na niezwykły film,...

Zamknij